brie, to art Polish
Fotoptikon, to Blog Polish
@Fotoptikon@pol.social avatar
mr_glitch, to random Polish

Nawet ładnie, choć odrobinę za jasno jak na tonalizm, prawdopodobnie. Jak wyschnie, to się w sumie okaże, bo większość świeżo nasmarowana 😁

Obrazek maleństwo 13x17.

#malarstwo

skTom, to music Polish
@skTom@mastodon.com.pl avatar
mr_glitch, to random Polish

Fajen, podoba mnie się. Raczej już nic nie będę ruszał, zobaczymy, jak podeschnie czy by bieli na chmurach po prawej trochę nie zgasić. Póki mokre to się jeszcze za mocno wybija do przodu.

Obrazek inspirowany Biebrzańskim Parkiem Narodowym, ale nie jest to nic konkretnego. Format 15x20 na płycie wiórowej pochodzenia nieznanego, coś jak MDF.

#malarstwo

mr_glitch,

Trochę poprawiłem i dodałem kilka pierdółek przy okazji. Teraz szybko oprawić w ramkę, żeby nie chciało mi się więcej tego ruszać. Zaraz zabieram się za "Dziatki" https://101010.pl/

Dużo nie zostało, machnąć kilka razy pędzlem tu i tam. Zdjęcia nie robiłem, bo trochę się nie opłaca. Jak już będzie gotowe, to zrobię porządne fotki wszystkich trzech 🤗

#malarstwo

mr_glitch, to random Polish

Dokonałem ostatnio ciekawego odkrycia jeśli chodzi o podłoże do malowania, mianowicie chodzi o malowanie na płycie pilśniowej.

Na rynku są różne specyfiki, między innymi do przyśpieszania utwardzania tłuszczu w farbie olejnej (dość toksyczne swoją drogą) co by można było sobie przyśpieszyć malowanie, ale jak się przekonałem, istnieje jeszcze cebula-metoda. Wprawdzie jak się chce wystawić obraz za grubą pengę to można się bawić w kredę wymieszaną z olejem lnianym czy inne wynalazki, ale do szkiców czy takiego malowania dla siebie można pokryć płytę pilśniową trzema warstwami farby do ścian i też będzie dobrze.

Pierwszą warstwę farby można powiedzieć, że wręcz "żre" i można sobie przestawiać wszystko ile wlezie. Przy następnych podejściach wystarczy poczekać ze trzy, cztery godziny i można działać dalej.

Można powiedzieć, że to taki eko-recykling, bo tych płyt, czy nawet jakichś MDFo podobnych jest sporo na około w meblach, czy jakichś głośnikach ze sklejki. Wystarczy sobie odłożyć przy robieniu porządków.

#malarstwo

olgamatna, to Dom Czech
@olgamatna@kolektiva.social avatar

Z ostatniej chwili!
Jutro, tj. w środę 10.1.2024 o godz. 17:00 w Miejskim Domu Kultury „Koszutka” w Katowicach przy ul. Grażyńskiego 47 zagości Grzegorz Chudy malarz akwarelista, badacz kultury i historii Górnego Śląska, który z inspiracji córki oddemonizował beboka, postać z górnośląskiej demonologii, dotąd służącą do dyscyplinowania nieposłusznych dzieci. Doszło do tego, że beboki w sympatycznej wersji zaczęto stawiać w różnych miejscach niczym krasnale we Wrocławiu.
Moje ulubione wcielenie tego stwora, choć go jeszcze nie widziałam, to „Jurek” w dzielnicy Bogucice wspinający się po ścianie szkoły podstawowej, w której uczył się Jerzy Kukuczka.

https://www.mdkkoszutka.pl/wydarzenia/kalendarium/2024-01-10#wydarzenie1568


8petros, to random Polish

Bez skrupułów wyrwane z profilu Mocna Kultura na FB. Niech ktoś tego gościa ściągnie na fedi...

Długo zastanawiałem się czy pokazać Wam ten obraz. Czy pisać o nim? Kiedy się wahałem, przypomniałem sobie, co czyni malarstwo Henriego de Toulouse-Lautreca niezwykłym. Czego by mi nigdy nie wybaczył. On pokazywał PRAWDĘ i byłby na mnie wściekły, gdybym ją ukrywał, bo może kogoś zakłuć w oczy. Bo to nie piękno formalne jego dzieł, nie płynne linie i nie atmosfera Moulin Rouge, ale PRAWDA jest najważniejszym osiągnięciem Lautreca. To dzięki niej zapisał się w historii sztuki i w naszych sercach. Dlatego dzisiaj opowiem Wam o „Inspekcji medycznej w domu publicznym przy rue des Moulins” z 1894 roku zdobiącej zbiory National Gallery of Art w Waszyngtonie.
Trafiłem na ten obraz przygotowując się do prezentacji Mocna Kultura Show Live o Lautreku. Trafiłem, bo trzeba się nieco namęczyć, by go znaleźć. Żadna ze stron internetowych o sztuce nie pokazuje go, gdy pisze o Lautreku. „Inspekcja” jest zbyt „fe”, żeby wplatać ją w bajeczne opowieści o malarzu, który „odmalował Belle Epoque”. Szkoda, że niemal nikt spośród prowadzących blogi o sztuce, nie decyduje się wejść w trzewia tamtych czasów. Z drugiej strony rozumiem ten strach. „Ładne” posty lepiej się klikają...
W historii, którą Wam opowiem Belle Epoque będzie mało „belle”. Bo piękna była tylko dla wybranych. Świat pań w szeleszczących sukniach i dżentelmenów w cylindrach funkcjonował obok świata brudu, biedy i przemocy. I to ten drugi był większy. Henri de Toulouse-Lautrec jako jedyny pokazał w sztuce to pękniecie społeczeństwa fin-de-siecle’u. „Inspekcja” jest dla mnie niemalże oskarżeniem wobec świata sukni i cylindrów.
💗 W 1892 roku Henri namalował serię obrazów, która do dziś pozostaje, przynajmniej dla mnie, największym arcydziełem czułości i bliskości międzyludzkiej. To 4 obrazy prostytutek z domu publicznego przy rue d'Ambroise, leżących wspólnie w łóżkach. Mówi się, że to obrazy miłości lesbijskiej. Dla mnie to hymny po prostu do miłości jako takiej. Najsłynniejszym z nich jest obraz zatytułowany „Łóżko” (1892, Musee d’Orsay). Namalować je mógł tylko z jednego powodu i namalować mógł je tylko on. O tym za kilka chwil.
🖌️ Dwa lata później Lautrec zaczął być częstym gościem w domu publicznym przy rue des Moulins. Stworzył serię obrazów i rysunków pokazujących sceny z życia tego przybytku. Jednym z najsłynniejszych jest „W salonie rue des Moulins” przechowywany przez muzeum Toulouse-Lautreca w Albi. Tym mniej sławnym, wyklętym do dziś (o tym na końcu) jest nasza „Inspekcja”. Więc teraz o niej.
🖼️ Dwie prostytutki stoją w kolejce do okresowych badań ginekologicznych, prowadzonych przez lekarza wysłanego przez władze miasta. Ma on ustalić, czy nie złapały jakiejś choroby wenerycznej i tym samym czy są zdolne do dalszej pracy.
Pierwsza kobieta - nazwę ją "Blondynką" - jest wyraźnie znużona. Bezwolnie oczekuje swojej kolei do badania. Jakże daleko w tym portrecie od wizji uśmiechniętych trzpiotek w falbaniastych sukniach. Twarz zmęczona, okolona ledwo co uczesanymi blond włosami. Stojąca za nią kobieta - nazwę ją "Ruda" - patrzy z ukosa na malarza. Na nas. Jej policzki toną w różowym pudrze. A może to... rumieniec wstydu?
„Blondynka” – złożył ręce na przezroczystej halce. „Ruda” jest półnaga. Ma na sobie tylko przejrzysty materiał narzucony na ramiona. Obie nie zdjęły "służbowych", czarnych pończoch. Ale jest jeszcze ktoś.
Za nimi, odwrócona do nas, stoi "Madam" - burdelmama. Ona nie musi przechodzić tej upokarzającej procedury. Kiedyś i owszem, pracowała w ten sposób, ale teraz to ona tu zarządza i od usług seksualnych ma stadko podopiecznych.
Co ciekawe, Lautreka wcale nie interesuje lekarz. Nie ma go na obrazie i gdyby nie tytuł, nie domyślilibyśmy się nawet, w czym uczestniczymy.
Wszystko nakreślone jest zachwycającymi, pewnymi ruchami pędzla. Lautrec obrysował ciała kobiet ciemną obwódką, którą wypełnił koncertem drobnych pociągnięć farbą. Kiedy przyjrzycie się z bliska, zobaczycie, że na tym obrazie nie ma ani jednej plamy barwnej o czystym kolorze! Halka „Blondynki” mieni się różem, fioletem, zielenią i bielą, rzuconymi na niebieski podkład. Czarne pończochy tak naprawdę są wirem ziemistej zieleni, fioletu i granatu.
🖌️ Absolutnie mistrzowskie jest tło - podłoga i ściana toną w rdzawo-rudych uderzeniach pędzla. Szybkie kreskowania tylko sygnalizują istnienie tych powierzchni.
🆓 Co ważne, Lautrec świadomie zostawia niezamalowane duże fragmenty kartonu, na którym powstał obraz. To "wytoczenie wojny" oficjalnemu malarstwu "salonowemu". W wyższych sferach, "porządny" malarz musiał nie tylko dokładnie zamalować całą powierzchnię obrazu, ale powinien ją jeszcze "wylizać" gładkimi pociągnięciami pędzla i pokryć lakierowanym werniksem.
Henri mówi "mam to gdzieś!"❗
✍️ Całość ma charakter szybkiej notatki. Uchwycenie chwili, którego dokonać potrafi tylko prawdziwy mistrz 🏆
Lautrec w niezauważalny sposób wprowadził w ten obraz niepokój. Może tego nie widzicie, ale podświadomie czujecie. Jak to zrobił?
U kogoś innego mogłoby to uchodzić za błąd kompozycyjny, ale nie u niego! Pomyślcie. Gdyby sportretował tylko te dwie kobiety, zachowana byłaby symetria, a obraz tchnąłby wizualnym spokojem. Ale on rozdziela karton na dwie, nierówne części. Osią podziału jest, zdawkowo nakreślone, okno w tle (na którym zdołał trzema kreskami oddać kształt wazonu z kwiatami!). Lewa część w całości zajęta jest przez postać „Blondynki”. W prawej ścisnął „Rudą” i Maman, zaburzając w ten sposób statykę kompozycji.
👏 Delikatny manewr, ale jakże mistrzowski. Dzięki niemu nasza podświadomość, kochająca przecież symetrię jako synonim spokoju, wchodzi w stan lekkiego rozedrgania. Czujemy, że ta scena nie jest fajna. Nie powinno jej nigdy być, a te dziewczyny nie powinny się tam znaleźć. Ale inspekcja jest, one są, a świat nie składa się z lukrowanych ciastek.
💔 Nie ma tu żadnej erotyki. Żadnego "belle". Jest szorstka, ostra jak żyletka prawda o sex-biznesie na Montmartre. Dla mnie, Lautrec do farb dodał emocje: zrozumienie, współodczuwanie i szacunek dla losu tych kobiet.
❓ Zapytacie, co jest tak dramatycznego w momencie, który pokazuje Lautrec? Dla tych kobiet zła weryfikacja, na przykład wykrycie syfilisu, oznaczała tragedię. Chora prostytutka nie była potrzebna w domu publicznym o „dobrej reputacji”. Jedna „pracownica” zarażająca klientów narażała cały interes na utratę „marki” i bankructwo. W związku z tym była natychmiast usuwana z pracy, wpis o chorobie trafiał do jej urzędowej książeczki zdrowia. Wyrzucona na ulicę, schodziła po kolejnych stopniach na same dno. Dlatego to dramatyczny moment.
😲 Czy wiecie, że patrzycie na obraz, który nie miała prawa powstać? Że łamał wszelkie istniejące w 1894 roku zasady? Henri był hrabią de Toulouse-Lautrec. To jeden z najbardziej szanowanych rodów Francji, dawni władcy wielkich połaci ziem na zachodzie kraju. Był arystokratą. A wyższe sfery wiązał wtedy drastyczny kodeks postępowania. Łańcuch znany jako savoir-vivre, trzymający - jak na smyczy - zwłaszcza kobiety.
📖 Agnieszka Lisak w swojej przeciekawej książce „Życie towarzyskie w XIX wieku” opisuje, co było nieobyczajne. Dama miała być wrażliwa, delikatna, ckliwa, a kiedy trzeba – melancholijna. Powinna na zawołanie zalewać się łzami, dostawać migren i duszności. Nad obyczajnością kobiety z wyższych sfer czuwały posępne matrony, bez litości obgadujące każdy błąd towarzyski.
Kobieta z dobrego domu nie mogła sama chodzić po ulicach, do teatru czy na bal. Pokazanie się w miejscu publicznym wymagało asysty męża, kogoś z krewnych lub służącej. Uniesienie sukni tak, by odsłaniała bucik damy traktowano jak zachowanie pornograficzne.
Nad wszystkim wisiał miecz „zszargania reputacji” – swoim cięciem wykluczający z towarzystwa.
😬 Jak głęboki był absurd tych zasad? Kodeks przewidywał, że na przykład na balu, córka nie mogła sama wyjść z sali balowej i pójść do bufetu. Lisek cytuje fragment z polskiego poradnika „Pani domu” M. Rościszewskiego z 1904 (!) roku, skierowany do młodych dam: „Oczyma nie strzelaj po stronach; nie spoglądaj na nikogo ukosem, ani okiem pogardzającym i pysznym, a gdy z kim mówisz, nie wpatruj mu się w twarz, lecz niżej ku ziemi”. Biorąc poprawkę na zapóźnienie Polski, w 1894 roku w Paryżu, te zasady już obowiązywały. Zresztą pan Rościszewski brał je z Paryża właśnie.
Czy teraz rozumiecie jaką rewolucją, wstrząsem dla towarzystwa, były obrazy z burdeli malowane przez hrabiego de Toulouse-Lautrec? Jak ogromnie odważny był Henri i jak bardzo pogardzał towarzyskim bagienkiem malując kobiety, o których samo wspomnienie w wyższych sferach było grubym nietaktem?
👨‍🎨 Pierwsze obrazy z prostytutkami namalował w 1886 roku gdy miał 22 lata. Wtedy zrozumiał ostatecznie, że nigdy nie doczeka się „normalnej” miłości. Pokraczny karzeł z bulwiastym nosem i wargami wielkimi jak balony, nieustannie śliniący się ze zdeformowanej szczęki nie mógł liczyć na uczucie „prawdziwej damy”. Wykonał więc krok, po którym nie było powrotu. I nigdy go zresztą nie szukał.
📰 1886 był ważnym rokiem, bo również wtedy powstały jego pierwsze rysunki na zamówienie prasy paryskiej. Studiował wtedy w pracowni Fernanda Cormona z Louisem Anquetinem, Emile’m Bernardem i Vincentem van Goghiem. Ta trójka, wraz z innymi studentami – Francisco Gauzim i Henrim Rachou, tworzyła zgraną paczkę przyjaciół. No może akurat Vincent był nieco mniej zgrany, ale on generalnie miał trudności ze zgrywaniem się z kimkolwiek.
💃👩‍🎤 Na Montmartre rodziły się w tym czasie pierwsze cafe-concerts vel cafes-chantants. Wbrew pozorom nie przy kawie, ale winie i absyncie, tłoczyły się tam tłumy słuchającew zjawiskowych pieśniarek jak Yvette Guilbert czy patrząc na narodziny le kadril realistique. Ten taniec znamy dziś, nieco błędnie, jako kankan. Najsłynniejszymi cafe-concerts były Le Chat Noir Adolphe’a Salisa i jego następca, Mirliton Aristide’a Bruanta.
🔝 Henri wstępował właśnie na top paryskiej sztuki, chociaż rakieta z napisem „Toulouse-Lautrec” wystartuje dopiero w 1891 roku. Wtedy stworzy słynny plakat promujący Moulin Rouge. On uczyni go sławnym w całej Francji. Znienawidzonym i kochanym zarazem.
Malując dziewczyny z domów publicznych Henri odkrył prawdę, która poraziła go jak piorun. Jak pisze jego biografka Julia Frey, zrozumiał, że prostytutki są bardziej naturalne, niż płatne modelki z pracowni, bo „mniej skupiają się na swoim wyglądzie i są dużo swobodniejsze”. Są prawdziwsze.
Gdy powstawała nasza „Inspekcja” był już innym człowiekiem niż w 1886 roku. Na Montmartre nie było nikogo, kto nie znałby Lautreka. Malował największe sławy świata kabaretów, miał swoich marszandów i… pił. Na umór. Codziennie.😢
Żaden sukces i żadna przyjaźń nie mogły go powstrzymać. Nawet nowa wielka fascynacja – litografia. W 1891 zaczął tworzyć litografie i od razu okazał się geniuszem tej zapomnianej ówcześnie techniki. 26-letni artysta stworzył nowy styl, który niedługo stanie się podwaliną dla współczesnego plakatu.
📰 Po pierwszej wystawie indywidualnej w galerii Boussod et Valadon posypały się recenzje. Gazeta „Le Temps” pisała: „Jest pan bezlitosny wobec bliźnich i cyniczny. Odkrywa pan wrzody na ciele tego świata. Bardzo to śmiałe”. Gustave Geffroy w „La Justice” gromił krytyków odsądzających Lautreka od czci i wiary: „Wnikliwość jego obserwacji, widzenia tego, co pokazuje jako niezasługujące na litość, to opowiedzenie się za pięknem życia”. Roger Marx w „La Rapida” notował: „Dociekliwa analiza i precyzja wyrazu, okrutna, nieubłagana zdolność obserwacji”. Taki jest nasz dzisiejszy obraz.
👑 Przez moment wydawało się, że wróci na salony wyższych sfer. W 1893 roku zaprzyjaźnił się z polskimi Żydami Alexandre i Thadee Natansonami. Wydawali oni pismo „La Revue Blanche”, które miało wielkie znaczenie dla kształtowania się sztuki. Dodatkowo Thadee był mężem Misi Natanson-Godebskiej, która prowadziła jeden z najsłynniejszych salonów artystycznych Paryża. Lautrec bywał tam, bawił się, ale szybko zrozumiał, że to nie jego miejsce. Jego świat był już gdzie indziej.
I tu dochodzimy do wyjaśnienia, dlaczego tylko on mógł namalować „Łóżko” i „Inspekcję”.
Kobiety z domów publicznych, w których bywał, zaakceptowały go jako kogoś swojego. „Towarzystwu” trudno byłoby to sobie wyobrazić, ale w latach 90-tych zaczął przeprowadzać się na długie tygodnie do burdeli. Od „maman” – szefowej przybytku, dostawał własny pokój i żył życiem pracujących tam kobiet. Z czasem zaczynały traktować go jako naturalną część ich życia. Pozwalały obserwować się przy codziennych czynnościach, czasem zwierzały się i wypłakiwały mu na ramieniu. Henri żadnej z nich nie osądzał i nie traktował z góry. W jakiś dziwny sposób darzył je ciepłem i uczuciem. Korzystał też z ich usług, żeby nie było tu opowieści romantycznej jak uderzenie Hanki Mostowiak w kartony.
W domach publicznych czuł się na swoim miejscu. Tam odnajdywał spokój i czuł się członkiem tej społeczności. Tak jak dziewczyny z „Perroquet Gris” czy rue des Moulins, czuł się człowiekiem wyrzuconym na margines społeczeństwa. Odrzuconym przez „normalnych”. One z racji zawodu, on z racji wyglądu. Nie zgadzał się też na jedno – hipokryzję, która pozwalała piętnować kobiety z domów publicznych, przez ludzi, którzy korzystali z ich usług. Patrzył z coraz większym obrzydzeniem na wyfiokowane damy i panów w świecących cylindrach.
⚔️ Bezlitośnie pokazywał rozbieżność między męskimi fantazjami na temat prostytutek, a ich prawdziwym życiem. Jak pisze Marta Frey, brutalnie niszczył męskie wyobrażenia przybytku rozkoszy pokazując upokorzenie kobiety traktowanej jak przedmiot.
Taka jest „Inspekcja”. Obraz bezlitośnie odsłaniający prawdę.
Od czasów Lautreca niewiele się zmieniło. Dlaczego? Przez 80 lat „Inspekcję” dopuszczono tylko czterokrotnie na wystawy poświęcone Lautrekowi. Raz w Philadelphia Museum of Art i trzy razy w muzeum, do którego należy, National Gallery of Art w Waszyngtonie. Hipokryzja żyje i ma się dobrze.
Auguste Renoir powiedział o obrazach Lautreca: „Często są pornograficzne, ale zawsze przeraźliwie smutne”. Nie zgodzę się z tym zdaniem.
Obrazy Henriego są przeraźliwie prawdziwe, a prawda to blask.
Jakkolwiek by to światło nas nie oślepiało 💗☀️


☕ PS: moje opowieści to owoc pasji i ciężkiej pracy researchera. Jeżeli doceniacie tę pracę i postawicie mi wirtualną kawę, będę wdzięczny: BuyCoffee.to łamane przez /mocnakultura ☕💗

#XIXwiek #malarstwo #ToulouseLautrec #SexWork

  • All
  • Subscribed
  • Moderated
  • Favorites
  • provamag3
  • rosin
  • thenastyranch
  • Durango
  • DreamBathrooms
  • ngwrru68w68
  • magazineikmin
  • cisconetworking
  • Youngstown
  • mdbf
  • slotface
  • osvaldo12
  • GTA5RPClips
  • kavyap
  • megavids
  • InstantRegret
  • everett
  • cubers
  • vwfavf
  • normalnudes
  • tacticalgear
  • tester
  • ethstaker
  • khanakhh
  • modclub
  • Leos
  • anitta
  • JUstTest
  • All magazines