Gdy ci smutno, gdy ci źle, kiedy wszystko nudzi cię... zawsze z pomocą nie zawiodą "japońskie dziwactwa". A przynajmniej tak jest na ogół w moim przypadku.
Jakim cudem nie trafiłem nigdy wcześniej na Fiction? Nie mam pojęcia. Stojąca na jego czele Lucifer Luscious Violenoue zdaje się być fascynującą osobą: oprócz muzyki stworzyła np. mangę z sobą w roli głównej, w której zakochuje się w swoim wampirzym doppelgangerze.
Ich jedyny album "Lucifer to iu na no Oningyō" to przepuszczony przez filtr visual kei 90sowy gotyk z pewną postpunkową surowością łagodzoną przez różnorodne klawisze i śpiewność języka japońskiego. Zresztą już na okładce w tle widoczny jest plakat "Burning from the Inside" Bauhausu, jest też cover The Passion of Lovers - nie wzięło się to z niczego.
@kalisz79
Nie jest dla mnie tak porywające jak „Nie mogę się już doczekać świąt”, jednak słuchałam dopiero raz, więc wszystko przede mną.
To taka „świeżynka”, że jeszcze nie ma jej na Invidious/Yewtube.
@olgamatna nie no, invidiousy to tylko frontendy do YT, więc to nie tak, że jest/nie ma. Jak się naklika link odpowiedni, to magicznie się pojawia :) https://yewtu.be/watch?v=U0TNvPexMY0 ale celowo dałem "korpo" link, żeby mieli widoczny ruch na początek. @postpunk
Ech, niełatwo jest wracać do ukulele, zwłaszcza, gdy nigdy się dobrze nie grało. Z jednej strony podoba mi się, że brzmienia Siouxsie and The Banshees nie da się sprowadzić do Em + Am + C + G/D (niepotrzebne skreślić), z drugiej... łat de fakt, co to za taby, czemu wszystko na barach, co to jest Bb7sus4??? 😅 #ukulele#muzyka@postpunk
Mam takiego ziomka (niestety nie ma go na masto), z którym od paru lat bawimy się w robienie różnych rankingów. Ostatnio namówił mnie, żebyśmy spróbowali zrobić listy swoich ulubionych płyt lat 80. - myślałem, że to niełatwe zadanie, ale potem wzięliśmy się za lata 90. i tak od dwóch tygodni się głowię z kolejnymi pozycjami, a jeszcze nawet nie zacząłem ich układać...
Na razie więc wrzucam lata 80. - może ktoś jeszcze zechce się pobawić? (niezobowiązujące w żaden sposób oznaczenie @AubreyDeLosDestinos@kalisz79)
Aha, tylko podkreślam: to jest zabawa, więc o ile pierwsza dwudziestka jest jeszcze całkiem reprezentatywna, o tyle im dalej w las, tym bardziej robi się przypadkowo. W celu ograniczenia spamu starałem się też wrzucać maks. 2 albumy tego samego wykonawcy, a z niektórymi miałem tak duży problem, że po prostu zaznaczyłem ich obecność symbolicznie.
@tomgwynplaine Appetite... weszło na listę ziomka, więc przekornie odpuściłem u siebie, szczególnie że z biegiem czasu bardzo rzadko wracam (ale w 2006 pewnie bym nie uwierzył, że nie zmieszczę GNR na takiej liście xd). Metallicę reprezentuje Ride... i to właśnie jeden z tych wykonawców, których obecność zaznaczyłem symbolicznie. Madonna wjedzie dopiero w 90sach 😉
Wiem, że Peter Gabriel i nowy (xd) Paradise Lost, ale totalnie przezdolne ptysie, których jestem wielkim fanem: Natalia (Shagreen) i Arek (Shagreen, Heroes Get Remembered) zrzuciły dziś tak podręcznikową polską falę, że grzech nie posłuchać. Bardzo polecam zespól GROCH i mam nadzieję, że młodzież będzie przy tym pląsać na różnych oldskulotekach między Siekierą a Molchat Doma xd Linkuję do YT, bo chciałbym, żeby mieli ślad, że ktoś tego posłuchał :) https://www.youtube.com/watch?v=QV2RDi2gcNs
cc @dancingindystopia@rajmund@postpunk
@kalisz79
„Szklana pogoda” w ogóle mnie nie smuci. Odbieram ją jako zgryźliwe przedstawienie tej części rzeczywistości, którą skrzętnie starała się omijać ówczesna propaganda.
Natomiast „Nie mogę się już doczekać świąt” to „mikrohistoria” pozwalająca przeżyć troski podmioty lirycznej samodzielnie, w sposób ukierunkowany na przezycia jednostki, zamiast zbiorowości, jak w „Szklanej pogodzie”.
Przyszło mi skojarzenie z „Przeżyj to sam”.
@dancingindystopia@postpunk no nie dalej jak wczoraj gadałem z kolegami o tym czy jechać czy nie... Jeszcze dziś rano się zastanawiałem. Teraz już wiem, że muszę tam być.