„Położyliśmy na stole propozycję dojścia do 8 proc. PKB na służbę zdrowia. (…) Nie było zgody pozostałych partii na to” – tak Adrian Zandberg, współprzewodniczący Partii Razem, mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM o negocjacjach koalicyjnych. Zapytany opinię na temat stanu finansów państwa i tzw. dziurę Morawieckiego stwierdził, że jego zdaniem „jest to opowieść nietrafna”."
Mnie przekonała odpowiedź, dlaczego nie weszli do rządu: ministerstwo bez środków na działanie to tylko biurko, sekretarka i limuzyna (cytuję z głowy).
Sam myślę też, że gdyby weszli, odcięliby sobie możliwość wprowadzania zmian w prawie za pomocą poselskich projektów ustaw, co zapowiadają. Niezręcznie byłoby być w rządzie i opozycji do rządu jednocześnie 🤔
@m0bi13 myślę że postawili raczej na wiarygodność niż na wejście do rządu w którym oni jak i ich pomysły byłyby spychane na margines
Tego się boję też jeśli chodzi o tę część lewicy, która do rządu wejdzie. Jako jedyni nie są libkowo-prawicującymi działaczami i mam takie silne przeczucie że czego by nie próbowali zrobić czy zaproponować konkretnego z faktycznie lewicowych rozwiązań, to spotka się to z ignorowaniem i cichym śmiechem koalicjantów :/
@rail
Przecież tym koalicjanckim politykierom i politykierkom nie chodzi o to, by coś zrobić, tylko o to, by coś zarobić i nieważne czy sformują rząd czy też nadal będą w opozycji – liczy się tylko przepływ kapitału do „właściwych” kieszeni, więc nazywam ich koncesjonowaną opozycją.
ja nawet sądzę że brak większości co do aborcji jest PO/KO bardzo na rękę
Ustawy złożyła Lewica, o tym że to był też ich postulat szybko wszyscy zapomną, a w razie pytań można powiedzieć „no sorry próbowaliśmy ale nie było większości - taki mamy klimat”
To samo będzie ze związkami partnerskimi i wszystkim innym
@rail@olgamatna@m0bi13 dokladnie tak będzie. Aborcja i jakieś tam służby zdrowia jasne kiedyś ale nie teraz bo najważniejsze to posprzątać po PiS, tzn przywrócić ryczałt NFZ dla przedsiębiorców i zmniejszyć podatki klasie średniej.
„Najważniejsze to odsunąć pIs od kor...władzy!
Grzesiu, to my jesteśmy już przy władzy – powiedział kojącym głosem tusk do schetyny.
Czekaj donek! Czyli co? – zapytał lekko oszołomiony i wyraźnie wybity z rytmu schetyna.
No, zastanów się, na spokojnie – rzekł donald, starając nie wyjść z roli dobrego ojca.
A! Nie dopuścić pIs do powrotu do kor... władzy!
Tak, grzesiu. Bardzo dobrze ci idzie – powiedział donek i rozejrzał się za jakąś flaszką, gdyż bardzo potrzebował ukojenia po kolejnej ciężkiej przeprawie z nim.
Ot, zafiksował się chłop na wydzieraniu władzy pIs-owi. W takim stanie strach go dopuścić na stanowisko szeregowego pracownika biura poselskiego, a co dopiero do władzy. Tylko co z nim teraz zrobić? – pomyślał, czując rozpływające się przyjemnie w ciele ciepło małej porcji „Wina Tuska”. Ta marka działała na klientów niczym magnes, a on pijając je od czasu do czasu uwiarygodniał jego jakość. Wszak nie wprowadził prawa do aborcji, małżeństw jednopłciowych, taniego budownictwa komunalnego i innych lewackich bzdur, za to zrobił coś, dzięki czemu Polacy i Polki będą pamiętać jego imię po wsze czasy, jako tego, który podwyższył poziom kultury picia w niewyobrażalnie rozpitym społeczeństwie. Jednak przede wszystkim podreperował budżety – zarówno własny, jak i państwowy, gdyż poczucie prestiżu związanego z piciem „Wina Tuska” było silniejsze od szczupłości budżetów nawet najuboższych gospodarstw domowych...
Add comment