knightdave, Polish No i skończyło się nasze "la dolce vita". Już robimy zakupy w Ljubljanie i szukamy miejsca na noc.
Jak przekraczaliśmy granicę Włoch w sierpniu, to nie mieliśmy żadnych oczekiwań. Wręcz na start byliśmy negatywnie nastawieni opiniami ludzi dookoła - że oklepane, że drogo, że makarony tylko jedzą i nudno, że tłumy turystów, że włosi opryskliwi, itp. itd.
To wszytko okazało się nieprawdą - zakochaliśmy się w tej kulturze, w jedzeniu i sposobie życia. Każdy region od południowego Tyrolu po Kalambrie i wyspy jest zupełnie inny i nie dało się nudzić.
Język był dla nas o wiele bardziej przystępny niż w Grecji - tam do ostatniego dnia dukałem literka po literce alfabet grecki co znacznie utrudniało zadomowienie się.
W pełni zrozumieliśmy samozachwyt Włochów - i mimo, że z wielu względów nie chcielibyśmy tam zamieszkać - to go podzielamy i Italia zagości jako stały punkt naszych wyjazdów.
Po 2gim roku na południu, coś się zmieniło. Będą w drodze do Polski już nie czuję, że wracam do domu, a że jadę na chwilę załatwić sprawy.
Wracać "do domu" będę za kilka tygodni na słoneczne wybrzeże morza śródziemnego. Czy to będzie Hiszpania, czy Bałkany (te poza unią), czy Turcja - okaże się w trakcie ;)